Sięgamy po studentów
Zarówno pielęgniarki jak i opiekunowie odchodzą z hospicjum. Powód ich odejścia nie jest tajemnicą. - Szpitale covidowe płacą ogromne pieniądze, jakich my nie jesteśmy w stanie zaoferować naszemu personelowi - mówi Ewa Magierska-Kaźmierczak, pielęgniarka oddziałowa hospicjum. Przyznaje też, że w krytycznych momentach placówka zwraca się z prośbą o pomoc do studentów, bo stałego personelu wystarcza jedynie na podstawową opiekę nad pacjentami. - Robimy rzeczy niezbędne. Pacjent dostaje leki na czas, dostaje pełną opiekę higieniczno-toaletową, ale jeśli chodzi o takie drobne rzeczy, jak wyjście do ogrodu czy po prostu porozmawianie, na to pielęgniarki czy opiekunowie medyczni przy tak okrojonym składzie nie mają możliwości.
W tej chwili w hospicjum potrzeba osób do wypełnienia czterech etatów pielęgniarskich i trzech etatów opiekunów medycznych. Ze względu na pandemię, placówka nie może prosić o pomoc wolontariuszy z zewnątrz.
NFZ: to jest sytuacja przejściowa
Hospicjum podlega pod Narodowy Fundusz Zdrowia. Jego pracę wycenia Agencja Oceny Technologii i Taryfikacji Medycznych. I nie zanosi się, aby ta wycena miała się w najbliższym czasie zmienić. Rzecznik mazowieckiego NFZ, Andrzej Troszyński, nadzieje pokłada przede wszystkim w zakończeniu pandemii, w efekcie czego lekarze i pielęgniarki będą wracać do swoich macierzystych placówek.
- Od momentu pierwszej, drugiej czy trzeciej fali jest problem z zatrudnieniem. Ale jest to problem przejściowy. W górnych momentach zakażeń wojewodowie muszą wydawać nakazy pracy na oddziałach covidowych - mówi Troszyński. - Praca na oddziałach covidowych jest dodatkowo gratyfikowana, ale trzecia fala epidemii już maleje. Sądzę, że to wszystko będzie powoli wracało do normy.
Czytaj także: Studenci ratują biznesy seniorów! Sprawdź, jak działają "Dziadkowie biznesu"
Dodatkowo, jak podaje rzecznik mazowieckiego NFZ, zmianie uległa liczba lekarzy, którzy opiekują się pacjentami tzw. covidowymi. Wcześniej lekarz miał pod opieką kilkunastu pacjentów, teraz może to już być 21 osób. Oznacza to, że jeśli liczba hospitalizowanych osób nie wzrośnie, to coraz mniej lekarzy będzie w tych szpitalach czy na oddziałach potrzebnych.
Wygląda na to, że rozwiązaniem jest uzbrojenie się w cierpliwość, ale pacjenci hospicyjni czekać nie powinni.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!