Santander Letnie Brzmienia 2025 w Warszawie - jak wypadła tegoroczna edycja?
Sezon letnich festiwali w stolicy jest w pełni, a do grona imprez odbywających się w tym czasie dołączyła w drugi weekend sierpnia kolejna edycja wydarzenia Santander Letnie Brzmienia. W piątek i sobotę, 8 i 9 sierpnia na Służewcu miłośnicy muzyki mogli przekonać się, co tym razem przygotowali dla nich organizatorzy.
My wybraliśmy się na festiwal w sobotę. Oto nasze wrażenia.
Impreza drugi rok z rzędu organizowana była na terenie przylegającym do toru wyścigów konnych Służewiec i może to być cenna podpowiedź dla innego festiwalu - ZORZA Dawida Podsiadły, którego niedawna, pierwsza edycja przyniosła poważne wątpliwości odnośnie lokalizacji.
W tym przypadku jedynym, do czego można się przyczepić w kwestiach lokalizacyjnych to dość słabe oznaczenie wejścia na teren festiwalu (czy wręcz jego brak) oraz fakt, że lokalizacja imprezy nieco niknęła na tle ogromnych przestrzeni służewieckiego toru, co mogło sprawiać wrażenie, że festiwal jest imprezą o małej skali. Te wątpliwości jednak szybko minęły po wkroczeniu na właściwy teren imprezy, który został zorganizowany w skondensowany, ale zarazem przemyślany i rozsądny sposób - bez konieczności pokonywania kilometrów na nogach, a za to z łatwym dostępem do wszelkich udogodnień w postaci nieliczonej ilości food trucków, barów i - oczywiście - toi-toiów.
Dwie główne sceny festiwalu - Main Stage oraz kompaktowa Next Fest Stage - zostały umieszczone w bezpośrednim sąsiedztwie, co umożliwiło płynne przejście z koncertu na jednej do wydarzenia na drugiej (oczywiście eventy były tak zsynchronizowane, aby wzajemnie się nie zagłuszać). Ciekawym pomysłem była też trzecia scena - BitterSweet Stage umieszczona mniej więcej w centrum festiwalowego kampusu. W ciągu dnia stanowiła ona przestrzeń do inspirujących rozmów i warsztatów, a wieczorem zamieniała się w silent disco.
Santander Letnie Brzmienia 2025 - duże nazwiska na muzycznej scenie
W sobotę warszawska odsłona Santander Letnie Brzmienia 2025 postawiła na naprawdę duże nazwiska polskiej sceny muzycznej. Na Main Stage jako pierwsza pojawiła się zjawiskowa Mela Koteluk, która następnie ustąpiła miejsca niezwykle energetycznej prezentacji zespołu Coma, który niedawno powrócił do aktywności po kilkuletniej przerwie. Muzycy nie stracili nic ze swej jakości, a zdaniem niektórych wręcz zyskali - wielu gości twierdziło, że to był koncert wieczoru.
To jednak nie był koniec emocji. Przed godziną 20 na scenie głównej pojawiła się legenda polskiej muzyki - Edyta Bartosiewicz, która wykonała monumentalne wersje swoich największych przebojów z towarzyszeniem kilkudziesięcioosobowego składu Good Taste Orchestra. Potem scenę przejęła nowa gwiazda polskiej muzyki, czyli Kaśka Sochacka, która nie tylko potwierdziła swą muzyczną jakość (za którą w tym roku zgarnęła m.in. dwie statuetki Fryderyków - za album roku pop i singiel pop), ale udowodniła również, że poza emocjonalną balladą świetnie odnajduje się również w bardziej rockowych aranżacjach, a nawet estetyce... disco.
Ostatnią gwiazdą wieczoru na Santander Letnie Brzmienia 2025 był niezawodny Mrozu, który już od wielu lat dowodzi, że jest jednym z najlepiej grających na żywo polskich artystów. Jego przepełnione energią show sprawiło, że z pewnością po zakończeniu występów wielu festiwalowiczów jeszcze długo tamtej sobotniej nocy nie miało ochoty iść spać.
Santander Letnie Brzmienia 2025 - ocena festiwalu
Tegoroczna warszawska odsłona Santander Letnie Brzmienia 2025 udowodniła, że ta stosunkowo młoda impreza to wydarzenie, z którym w kalendarzu letnich festiwali należy się liczyć. Sprawna organizacja i bardzo mocny line-up są jasnym sygnałem, że pozostająca nieco w cieniu Męskiego Grania, trasa ma duży potencjał i szanse na interesujący, dalszy rozwój.
W tym roku na trasie Santander Letnich Brzmień jeszcze dwa przystanki - w Gdańsku (22-23.08) i Poznaniu (29-30.08).
Santander Letnie Brzmienia Warszawa 2025 - zobacz naszą galerię: