Na deficyt maseczek chirurgicznych w warszawskich aptekach narzekają sami klienci. Farmaceuci mówią, że ten problem istnieje od kilkunastu dni. Wszystko po tym, jak pojawiły się doniesienia o koronawirusie. Problem sygnalizowała między innymi apteka przy ul. Złotej. Z deficytem maseczek zmierza się apteka przy stacji metra Centrum, na tzw. patelni. - Sprzedaję 300 maseczek dziennie. Wcześniej sprzedawaliśmy 10 w ciągu dnia, jest ciężko, bo części klientów musimy odmawiać. Hurtownie też nie były przygotowane na tyle zamówień - mówi farmaceuta Kamil Rzeczkowski.
- Nie warto histeryzować - apeluje rzecznik Lotniska Chopina i zaznacza, że zwykłe maseczki chirurgiczne nie chronią przed tym wirusem. - Maska powinna mieć odpowiedni filtr i zabezpieczać przed wniknięciem wirusa na śluzówkę. Koronawirus przenosi się zarówno drogą oddechową, jak też drogą kontaktową, czyli poprzez dotyk. Należy szczególnie dbać o higienę rąk - mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie immunologii, profilaktyki i terapii zakażeń.