W czwartek około godziny 22.40 policjanci otrzymali informację, że w jednym z mieszkań przy ulicy Myśliborskiej może przebywać 75-letni mężczyzna, którego szukała zmartwiona żona. Kobieta przyznała, że od kilku godzin nie ma z nim kontaktu. Wiedziała natomiast, że 75-latek miał złożyć wizytę byłemu zięciowi.
Brutalne zabójstwo na Białołęce
Policjanci ruszyli pod wskazany adres. Wielokrotnie pukali do drzwi lokalu, dzwonili również domofonem. Z wewnątrz nie dobiegały żadne odgłosy. Zaniepokoili się, kiedy zauważyli smugi brunatnej substancji pod drzwiami.
W pewnym momencie drzwi windy na piętrze otworzyły się. Wyszedł z nich mężczyzna, w ręku trzymał pudełko z piłą tarczową. Od razu skierował się pod drzwi lokalu, przy których stali policjanci. Mężczyzna unikał kontaktu wzrokowego, na zadawane pytania odpowiadał z opóźnieniem. Mężczyzna stwierdził, że źle się czuje. Dodał też, że boi się wejść do swojego mieszkania. Dobrowolnie oddał policjantom nóż, który trzymał w kieszeni. Mundurowi nałożyli mu kajdanki.
48-latek odciął nogi byłemu teściowi
Otrzymanym od mężczyzny kluczem otworzyli drzwi mieszkania. Na korytarzu zobaczyli okaleczone zwłoki mężczyzny. Obok ciała znajdowały się ostre narzędzia w postaci piły, toporka i siekiery noszące ślady krwi.
Policjanci zatrzymali 48-letniego właściciela mieszkania. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał w wydychanym powietrzu 0,78 promila alkoholu.
Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu, grozi mu dożywocie.
Jak informowaliśmy już w piątek, zamordowany 75-latek miał odcięte nogi, które znaleziono w altanie śmietnikowej.