Wisła w Warszawie z kolejnym rekordem (26.08.2025)
Według IMGW rekordowe 8 cm na stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary zanotowano po raz pierwszy we wtorek, 26 sierpnia. Poprzedni rekord wynosił o 1 cm więcej. Prof. Marcin Świtoniak z Instytutu Nauk o Ziemi i Środowisku Uniwersytetu Mikołaja Kopernika powiedział PAP, że dla specjalistów nie jest to zaskoczeniem.
- To nie jest niespodzianka, lecz konsekwencja zjawisk obserwowanych od lat. Zaskoczeni mogą być jedynie ci, którzy patrzą na sytuację wyłącznie przez pryzmat tegorocznego, nieco chłodniejszego lata i bardziej wilgotnej wiosny. Od wielu lat mamy bowiem bardzo mało opadów śniegu zimą, a wiosną gleby nie są zasilane wodą z roztopów. Systematycznie się przesuszają, a poziom wód gruntowych spada. Opady wiosenne i letnie szybko spływają do rzek, nie uzupełniając trwałych zasobów wody w środowisku - wyjaśnił ekspert. W konsekwencji poziom wód w rzekach stale i systematycznie się obniża. - Roczna suma opadów nie zmieniła się znacząco, ale zmienił się ich rozkład. Zimą niemal nie ma opadów śniegu, pokrywa śnieżna jest mocno ograniczona. Opady przesunęły się w stronę intensywnych, krótkotrwałych deszczów wiosenno-letnich - wskazał prof. Świtoniak.
Zapytany o działania doraźne, które można podejmować zanim wprowadzone zostaną systemowe rozwiązania, zwrócił uwagę na konieczność rozwijania małej retencji. - Z punktu widzenia gleboznawcy najważniejsze jest zatrzymywanie wody w mikrozlewniach - na polach, bagnach czy podmokłościach. Służą temu małe zastawki i urządzenia hydrologiczne, które zatrzymują wodę zanim odpłynie do dużych rzek - podkreślił. W miastach z kolei, zdaniem naukowca, pomocne byłyby rozbudowane trawniki i łąki kwietne. - Szybki odpływ wody do kanalizacji sprawia, że bezpowrotnie tracimy ją z miejskiego systemu. Podczas deszczów nawalnych urządzenia te i tak się zapychają, nie radząc sobie z dużą ilością wody. Dlatego im więcej terenów zielonych i retencyjnych, tym lepiej. Pojemniki na deszczówkę działają w skali mikro, ale powielone tysiącami również mogą pomóc zatrzymywać wodę i wykorzystywać ją w okresach suszy - tłumaczył.
Naukowiec dodał, że niski poziom Wisły zwiększa zapotrzebowanie na nawadnianie pól, co oznacza większe zużycie wód głębinowych. - W ten sposób sami sobie szkodzimy. Największym problemem i jednocześnie najprostszym rozwiązaniem jest zatrzymywanie wody w glebie i najmniejszych zlewniach. Rolnicy coraz częściej mówią o potrzebie nowoczesnych rozwiązań melioracyjnych. W Polsce melioracja kojarzy się głównie z odwadnianiem, co jest spuścizną lat 50. i 60. Tymczasem chodzi o poprawę właściwości gleby poprzez działania inżynieryjne. W okresie wilgotnym można odprowadzić część wody z pola i zatrzymać ją w lokalnym zbiorniku, by w czasie suszy odzyskać ją i przywrócić do gleby - podsumował profesor.
Promy nie pływają, Wisła oddaje historyczne skarby
Jak przekazał Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie, z powodu niskiego poziomu wody kursowanie miejskich promów na Wiśle jest zawieszone od 12 sierpnia do odwołania. Jednocześnie, ze względu na bieżącą sytuację, do mediów coraz częściej docierają informacje o różnorakich znaleziskach, które wypoczywający nad wodą wyłowili z dna.
W środę, 20 sierpnia przedstawiciele Muzeum Ziemi w Warszawie podzielili się w mediach społecznościowych naprawdę niesamowitą historią. Jak przekazali, w placówce odwiedził ich uczeń klasy piątej Marcel Wroński, który przywiózł ze sobą niezwykłe odkrycie. Chłopak natrafił bowiem w Wiśle na... część czaszki wymarłego przodka dzisiejszego żubra. Jeszcze w lipcu stołeczny konserwator zabytków informował, że spacerowicz wyłowił z rzeki w Warszawie średniowieczny miecz. Niedługo później Wisła oddała kolejny skarb - tym razem zabytkową szablę.
Stan wody w Wiśle w Warszawie (lipiec 2025) - zobacz zdjęcia:
