Brutalny atak na kampusie UW
Do wstrząsających zdarzeń na kapusie UW doszło w minioną środę przed godz. 19:00. Jak podała wówczas Komenda Stołeczna Policji, na teren "wtargnął mężczyzna i zaatakował siekierą znajdujące się tam osoby". Jedna z nich - 53-letnia pracowniczka uczelni - zginęła, a starający się pomóc jej strażnik uniwersytecki został poważnie zraniony.
Na miejscu zatrzymano 22-letniego obywatela Polski, który 8 maja usłyszał trzy zarzuty: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok. Prokuratura przekazała, że Mieszko R. przyznał się do zarzucanych mu czynów, czemu zaprzeczył jednak obrońca mężczyzny. 9 maja adwokat Marcin Zaborowski przekazał, że sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla jego klienta. Dodał, iż 22-latek będzie go odbywał w zakładzie psychiatrycznym przy areszcie tymczasowym w Radomiu.
Czytaj również: Zmiany po brutalnym ataku na UW. Straż uniwersytecka będzie uzbrojona?
Samorząd Studentów UW odpowiedział na zarzuty o bierność
We wtorek, 13 maja głos w sprawie doniesień pojawiających się po ataku zabrał Samorząd Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W mediach społecznościowych pojawiło się ich "Oświadczenie ws. dezinformacji oraz hejtu w związku z tragedią z 7 maja 2025 r.". Przedstawiciele studenckiej społeczności zaznaczyli w nim, iż "czują się zobowiązani do odparcia najczęściej powtarzających się zarzutów oraz do sprostowania dezinformacji, które pojawiły się w przestrzeni medialnej".
"Każde wydarzenie o tak dramatycznym charakterze rodzi falę spekulacji i nieprawdziwych doniesień. W ostatnich dniach pojawiły się liczne komentarze sugerujące, że studenci zachowali się biernie, nie reagowali na czas, bądź uciekali zamiast udzielić pomocy. Są to twierdzenia nie tylko niesprawiedliwe, ale także głęboko krzywdzące wobec całej społeczności akademickiej" - czytamy w oświadczeniu.
Czytaj również: Kanclerz UW o strażniku rannym w ataku na kampus: "z gołymi rękami próbował ratować koleżankę"
Dalej autorzy komunikatu powołali się na ustalenia prokuratury. Zaznaczyli, że wśród osób, które niezwłocznie poinformowały służby o ataku na kampusie, byli również studenci UW. Ich reakcję określili jako "szybką i adekwatną".
"Pojawiły się również zarzuty dotyczące rzekomego ukrywania się studentów oraz biernego nagrywania zdarzenia. Pragniemy zaznaczyć, że nagrania, które niestety krążą w internecie, są obecnie dowodami w postępowaniu i pełnią istotną rolę w wyjaśnianiu okoliczności tragedii. Apelujemy jednak o powstrzymanie się od dalszego udostępniania tych materiałów - ich rozpowszechnianie jest nie tylko nieetyczne, ale może również zaszkodzić śledztwu" - przekazali przedstawiciele Samorządu.
Studenci zaprzeczyli również informacjom, zgodnie z którymi napastnik "przez dłuższy czas przemieszczał się po kampusie z siekierą w ręku bez reakcji otoczenia". Dodali, iż zgodnie z ustaleniami prokuratury narzędzie zbrodni pozostawało schowane w torbie, co potwierdzać mają nagrania z monitoringu.
Czytaj również: Brutalny atak na kampusie UW. Uniwersytecka społeczność upamiętniła zmarłą pracowniczkę
"Studenci kierowali się troską o bezpieczeństwo swoje i innych"
"W przestrzeni internetowej pojawił się również wpis na jednej z grup studenckich, który niekiedy bywa przywoływany jako »dowód« na wyżej wymienione zaniedbania. W rzeczywistości został on opublikowany już po dokonaniu zbrodni i nie może stanowić potwierdzenia tezy o bierności studentów. W szczególności w tym kontekście apelujemy o powstrzymanie się od ataków personalnych, a przede wszystkim o całkowite zaniechanie kierowania gróźb i mowy nienawiści wobec poszczególnych osób. Nie może być przyzwolenia na to, aby jedna tragedia stała się potencjalnym katalizatorem do kolejnych" - zaznaczyli.
Studenci po raz kolejny podkreślili też, że "wszystkie dostępne procedury bezpieczeństwa zostały uruchomione, a studenci, będący świadkami wydarzenia, kierowali się troską o bezpieczeństwo swoje i innych". Zaapelowali przy tym o odpowiedzialne podejście do przekazywania informacji oraz niewydawanie szybkich ocen czy krzywdzących dla społeczności akademickiej komentarzy. Poprosili też, by nie rozpowszechniać niepotwierdzonych informacji, tylko działać z empatią i rozwagą.
Czytaj również: "Wydawał się bardzo dziwny". Sąsiedzi o sprawcy ataku na UW. Przy drzwiach jego mieszkania pojawiły się napisy